Kryzys w latach 30 XX wieku spowodował upadek gospodarek państw europejskich. Konsekwencją była bardzo znaczna radykalizacja nastrojów społeczeństw i powstanie systemów totalitarnych które doprowadziły do wybuchu II wojny światowej i w konsekwencji do trwającej dziesięciolecia „zimnej wojny”.
Wydawałoby się że europejczycy nauczeni tym doświadczeniem będą tak sterowali polityką gospodarczą aby uniknąć podobnej sytuacji wśród społeczeństw Europy.
Okazuje się jednak na przykładzie Grecji, Cypru, Hiszpani, że Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy za główny priorytet wyznaczyli sobie uratowanie waluty euro nawet kosztem społeczeństw. Wspólna waluta okazuje się ważniejsza od sytuacji poszczególnych państw.
Na skutek drakońskiej polityki zaciskania pasa szacuje się że od 2008 do 2013 produkt krajowy brutto Grecji spadnie o 25%. Załamanie gospodarki powoduje znaczne obniżenie dochodów przedsiębiorstw, instytucji i w konsekwencji poszczególnych obywateli, co z kolei skutkuje zanikiem popytu na wytwarzane towary. Zapaść w handlu doprowadza do spadku cen towarów i usług – pojawia się deflacja. Sytuacja kraju doprowadziła już do 27% bezrobocia w tym do 61% wśród ludzi młodych. Podobnie w Hiszpanii bezrobocie dochodzi do 27%. Ironią może być to że w zniszczonym wojną Iraku bezrobocie jest dwukrotnie niższe.
Obywatele Grecji i Hiszpanii masowo emigrują do innych krajów. Dodatkowo do tego dochodzi do ostrego spadku przyrostu naturalnego w tych krajach, w Grecji wyniósł on 23% w latach 2008-2013.
Straty w gospodarce wynoszące 25% i równie wielkie w ludności nie są spowodowane przez wielką wojną lub dwudziestowieczny terror totalitarny. Tu chodziło tylko o obronę EURO.
Grecja stworzyła kiedyś podstawy demokracji europejskiej. Obecna demokracja europejska nie pamięta już o tym niszcząc Grecję.