Po raz kolejny kościół katolicki pokazuje swoją ignorancję i brak otwartości na jakąkolwiek odmienność. To już chyba norma, że władze kościoła katolickiego zabierają zdanie odnośnie spraw dalece odbiegających od ich „kręgu zainteresowań”.
Wszystko zaczęło się od ewolucji stylów muzycznych, szczególnie mam tu na myśli rozwój rocka i metalu. Początkowo kościół głosił, że ten rozdaj muzyki to najlepsza droga do potępienia, bądź rozpowszechniania praktyk satanistycznych. Jednak po jakimś czasie stało się jasne, że nie da się wygrać z gustami przeważnie młodych ludzi z własnymi poglądami na życie i świat. Dodatkowo obawy, a tak naprawdę fanaberie władz okazały się przesadzone i Watykan nie miał innego wyjścia jak odpuścić. Może trochę z powodu swojej pozycji – kościół stał z góry na przegranym miejscu – a może powodem było nowe zagrożenie jakie pojawiło się w mniemaniu kościoła tym razem w literaturze doprowadziło do rezygnacji ze sprzeciwu kościoła wobec muzyki metalowej.
Fantasy, bo właśnie o tym gatunku literackim mówię, okazał się bardzo drażliwym tematem dla papieża i jego otoczenia. Kwestie poruszające kręgi, które kościół uważał za swoją domenę – mistycyzm i magia – mogły bardzo znacznie naruszać idee religii katolickiej, więc było tylko kwestią czasu gdy głowa kościoła przedstawi odpowiednie stanowisko. Jak nie trudno było się domyślić pozycja jaką obrał kościół była negatywna – świat Fantasy zawarty w wielu utworach – szczególnie mam na myśli twórczość J.R.R Tolkiena i J.K. Rowling – to zło propagujące satanistyczne zachowania, a rozpowszechnianie dzieł wymienionych autorów to jawne reklamowanie okultyzmu i magii, a przynajmniej takiego zdania był Watykan.
Niestety i teraz, w XXI wieku Watykan znów daje znać o sobie. Tak jak wcześniej głośno sprzeciwiał się serii książek J.K. Rowling – Harry Potter – tak z czasem takie samo stanowisko objął odnośnie ekranizacji tych dzieł. Muszę powiedzieć, że i tym razem jestem dumny z postawy ludzi. Mimo, iż Polska to kraj katolicki, to tak jak w całej Europie podniósł się głośny sprzeciw wobec władz Watykanu, by nie ingerowały w kwestie, które ich nie dotyczą. Niestety mija kilka lat a cała historia znów się powtarza. Obecnie świat podbija kasowy film James’a Cameron’a – „Avatar”, który tak jak literatura Fantasy i ciężka muzyka gitarowa stał się powodem wydania negatywnej recenzji przez „wspaniałych krytyków kulturalnych” jakim okazali się biskupi i papież. Tak naprawdę, nawet jeśli krytyk wydaje negatywną opinię na temat danego filmu czy sztuki, zwykłych szarych ludzi, zdanie takiego krytyka średnio obchodzi. Tym bardziej jeśli krytyk ten okazuje się osobą „duchowną” i nie ma żadnych podstaw, oprócz własnego gustu by wydawać osąd na temat danego dzieła.
Nie wiem czy ludzie żyjący w XIX wieku i wcześniej w stu procentach kupowali te bajeczki, które władze kościoła katolickiego starały się im sprzedać, jednakże czas chyba dać do zrozumienia całemu towarzystwu decydującemu o tym co wg kościoła jest dobre, a co nie, obchodzi coraz mniejsze grono ludzi. Początkowo kościół był przekonany, że głosząc takie a nie inne zdanie na temat muzyki, literatury, filmu, będzie w stanie zachować ludzi wokół siebie. Jak się okazało cała ta walka z kulturą miała zupełnie inny efekt niż się spodziewano. Ingerencje w sprawy nie dotyczące kościoła, nie mające związku z religią, tylko umocniły przekonanie ludzi oddalających się od kościoła, że mają racje w tym co robią, a osobom nadal wierzącym dały powód do zastanowienia – czy naprawdę Watykan jak i cały kościół to nie jedna wielka intryga starająca się kierować masami.
Łukasz Migura