Te partie potrzebują zwarcia. Kiedy PO ogłosiła, że marszałkiem Sejmu zostanie Radosław Sikorski PiS się obruszył. Jarosław Kaczyński wykrzykiwał, że to prowokowanie awantury. Tymczasem nowy marszałek tuż po wyborze wezwał do zgody i współpracy. A przecież obu partiom zwarcie jest niezbędne do przetrwania. W ostatnim roku tej kadencji i tuż po wyborach czeka więc nas walka tak zajadła, jak nigdy.
Radosław Sikorski śni się pewnie czasem Jarosławowi Kaczyńskiemu. Związany, zakneblowany, błagający o litość i przepraszający za „słowa o dożynaniu”, za zmianę frontu. Za ciemne karty schowane w jakiejś teczce, o których Kaczyński wie, ale nie powie, ale Sikorski wie o co chodzi. Były minister to przecież wróg numer 2 lub 3, na pewno jest w pierwszej piątce, Adam Hofman co rano rzuca w jego zdjęcie zatrutymi lotkami o biało-czerwonym piórku.
A tymczasem Sikorski bezczelnie i jak gdyby nigdy nic w pierwszym przemówieniu w roli marszałka mówił o potrzebie zgody. O tym, że Polacy Sejmowi nie ufają i że te ciągłe konfrontacje już się im znudziły. Zapowiedział tym samym „czas pokoju”. Wyciągnął rękę „na zgodę”.
Tylko jego mina mówiła, że to wszystko polityczna kurtuazja. Sikorski dobrze wie, że współpracy i pokoju z PiS nie będzie. Są ku temu powody, o których zdajemy się zapominać.
Od niemal dekady PiS i PO tkwią w zwarciu. Jest ono tak silne, że spolaryzowało scenę polityczną i Polaków. Każdy z nas stoi po którejś stronie barykady, z wyłączeniem tych, których już nic nie obchodzi, którzy TVN24 zamienili na działkę i skalniak.
Przez te kilka lat zapomnieliśmy o co chodzi naprawdę. Dlaczego PiS tak bardzo nienawidzi PO. Uznaje po prostu tę formację za sygnatariuszy „układu”. Jarosław Kaczyński nie przestał ani przez chwilę wierzyć w IV RP. Dziś nikt już tej nazwy nie używa, bo marketingowo jest spalona. Ale PiS zapakuje swoją IV RP w nowy papierek i znów nam poda. I to już niedługo, za mniej niż rok. Wtedy znów się okaże, że żyjemy w jakimś kompletnie dziwnym państwem. Wciąż musimy walczyć o suwerenność i niepodległość, wszyscy poza PiS są przecież agentami, „mają powiązania”. Jarosław Kaczyński rzucił tym kamieniem gdy tylko ciśnienie w rurach z rosyjskim gazem odrobinę spadło.
W Polsce, według PiS, wciąż trzeba wymienić władze sądowniczą łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym, Radą Sądowniczą, trzeba zmienić prokuratorów i ważnych urzędników, jak choćby członków PKW.
Gdyby PiS zrezygnował ze swojej religii…
Nie miałbym nic przeciwko temu, by ktoś wziął się za nasze państwo na poważnie. Przez osiem lat rządów PO Polska stała się lepszym krajem. Ale wszystko co robi PO można zrobić znacznie, znacznie lepiej. Problem polega na tym, że powierzenie władzy PiS nie wiąże się z ulepszeniem państwa, a z jego całkowitym demontażem. Kaczyński najchętniej uruchomiłby jakiś konstytucyjny buldożer i zrównał przeszłość z ziemią. To nie udało się w 1989 i tym bardziej nie uda się dziś.
PiS jawi się jako partia, która chce nas zbawić. Zrzucić jarzmo, podnieść z kolan, rozbić panujące w Polsce układy. Kto nie poparłby takiej idei. Wystarczy jednak spojrzeć na środki, których używa PiS, by zrozumieć, że rządy tej partii są dla Polski koszmarem.
Nie w kwestiach gospodarczych czy administracyjnych, tutaj PiS można zaufać bardziej niż PO. Dlaczego zatem rządy tej partii są koszmarem? Dowodem jest to, co PiS robi z pamięcią ofiar Smoleńska. Opowiadanie po świetlicach w miasteczkach i wsiach, że prezydent Kaczyński zginął w zamachu zorganizowanym przez Tuska i Putina to metody rodem z Kremla. Przekonywanie ludzi, że wszyscy w sprawie Smoleńska kłamią, że dowody są niezbite, a prawda wreszcie wyjdzie na jaw to szarganie pamięci ofiar Smoleńska. Cała działalność komisji posła Macierewicza jest jawnym dowodem tego, że PiS posunie się do wszystkiego, łącznie z gwałtem na logice, dowodach, zeznaniach, faktach, zdjęciach, tylko po to, by utrzymać władzę. Gdyby PiS chciał znaleźć winnych, musiałby przyznać, że prezydencki samolot musiał polegać na bandzie ruskich żołdaków posługujących się sprzętem z lat 60. Ale PiS zachowuje się jak paranoik, który miesza fakty z fikcją. To jest właśnie tak niebezpieczne.
Przewie po 8 latach rządów PiS mamy Polski Ład, kolejki do lekarza, nauczyciele zbiednieli, usługi publiczne na kolanach. Mamy też polowania na czarownice i rozliczania z przeszłością. Strach włączyć TVP, bo tam w kółko Tusk, Trzaskowski i Niemcy. Obawiam się, ze widzowie TVP nie mają pewności czy 23 lutego 2022 roku Rosja napadła na Ukrainę, czy Niemcy na Polskę.
Jeśli po kolejnych wyborach władzę utrzyma PiS to dalej będziemy tkwili w zwarciu, bo łatwiej jest toczyć pianę z ust w sprawie nienarodzonych dzieci niż rozwiązać realne, ciężkie, wymagające umiejętności i wysiłku problemy.
Egzorcyzmy pod pałacem prezydenckim i opowiadanie w sejmie o tym, że w przedszkolach w ramach wychowania seksualnego uczy się dzieci technik onanizmu to tylko uwaertura.
PiS i PO będą więc tkwiły w zwarciu. Partia Tuska też go potrzebuje by przykryć swoją nieudolność i nonszalancję. Straszenie Macierewiczem działa nie tylko na dzieci, ale i na dorosłych.