„Kryzys demokracji” słyszymy z wielu mediów ostatnimi czasy, a nawet laty. Ze wszystkich mediów od prawa do lewa, od niezależnych po nawet te związane z obozem PiS (choć w tych trochę mniej).
Według przygotowanego przez Economist Intelligence Unit, rankingu Democracy Indeks 2012, można było zauważyć, że globalny kryzys ekonomiczny osłabia demokrację krajów we wszystkich częściach świata,w tym także w Europie. W kolejnych raportach (w kolejnych latach) trend ten widać jeszcze wyraźniej.
W Rosji nazywa się to putinomiką, na Węgrzech orbanomiką, w Turcji erdoǧanomiką, a we Włoszech berlusconomiką.
Trzy kadencje rządów nieliberalnego kapitalizmu państwowego pod kierownictwem autorytarnego Silvio Berlusconiego skutkuje tym, że Włosi od 10 lat żyją w kryzysie gospodarczym. W ubiegłym roku włoski PKB był niższy niż w 2007 roku o 8% Blisko 60% bezrobotnych pozostaje bez pracy dłużej niż przez rok. Dług publiczny sięga 133% PKB i pod tym względem tylko Grecja jest gorsza. W 2013 roku prasa europejska krytycznie ocenia wyniki wyborów parlamentarnych we Włoszech. Uznając dobry wynik wyborczy Silvio Berlusconiego i komika Beppe Grillo jako tryumf populizmu i dowód na skłonność Włochów do ucieczki przed rzeczywistością.