Pierwsze dane dotyczące polskiego PKB po wojnie światowej można odnaleźć w raporcie OECD z 1950 roku. Według tego raportu PKB per capita w Polsce wynosiło 2447$. Warto zwrócić uwagę, że było to więcej niż w Hiszpanii, Grecji czy Portugalii. Na Węgrzech i w Czechosłowacji wartości te wynosiły odpowiednio 2480$ i 3501$.
W tym samym raporcie można wyliczyć, że średnia dla krajów Europy Zachodniej wynosiła 4578$.
Na powyższym wykresie (choć wartości w 1950 roku nieco się różnią to nie wpływa to na charakterystykę dynamiki) widać, że całego PRL nie można scharakteryzować jednym zdaniem. Krzywa wykresu za czasów Gierka jest bardziej stroma niż w latach dziewięćdziesiątych, czyli w okresie jego rządów PKB rósł nawet szybciej niż obecnie.
Ciekawostką tego okresu jest, że w/g oficjalnych statystyk państwowych tego okresu, w czasie całego PRL tym osiągaliśmy poziom ponad 5% średniorocznego wzrostu produkcji na mieszkańca. Gdyby było to prawdą byłoby to tempo szybsze niż w Europie Zachodniej, a w 1980 roku poziom rozwoju powinien być porównywalny do Hiszpanii czy Irlandii. Zostawmy jednak powody dla których dane państwowe nie mogą być porównywalne z danymi zbieranymi chociażby przez OECD. Dopiero w 1980 roku GUS zaczął eksperymentalnie stosować tzw. zachodnie standardy pomiaru PKB.
Wiele wskazuje na to, że szybki wzrost w okresie realizacji tzw. Planu Sześcioletniego był mrzonką. Wielu ekspertów ocenia, że rzeczywisty PKB Polski w tym okresie w ogóle nie wzrósł, a nawet lekko spadł (choć w produkcji czołgów Polska wysunęła się do światowej czołówki). Jednak raportowano średnioroczny wzrost produkcji rzędu 7%. Wzrost gospodarczy w czasach Gomułki nie przekraczał 2,5% rocznie, mimo, że statystyki tamtego okresu podawały 5%. W dzisiejszych badań wynika, że mniejsze różnice w oficjalnych danych występowały w czasach Gierka. Prawdopodobny średnioroczny wzrost wynosił 4% (raportowane niecałe 5%). Niezależnie od dzisiejszych wyliczeń, nie można podważyć , że stosunkowo duży, w porównaniu do wcześniejszych lat (parz poprzedni artykuł) wzrost PKB Polski w latach 1950-80 występował. Byłby to poziom całkiem przyzwoity, gdyby jeszcze za zarobione pieniądze można było kupić to na co kogo stać.
Niestety PRL nie był w stanie osiągniętego poziomu PKB długo utrzymać. Przyspieszenie wzrostu PKB w pierwszej połowie rządów Gierka realizowane w warunkach nieefektywnej gospodarki socjalistycznej było możliwe tylko dzięki zagranicznym kredytom i licencjom technologicznym. Na przełomie lat 70 i 80-tych towary zaczęły jednak w zadziwiający sposób znikać ze sklepów, ceny wzrastać, a w końcu cześć towarów zaczęła być reglamentowanych w postaci tzw. „kartek”. Kiedy w 1980 roku przyszedł czas na to, by zaciągnięte na Zachodzie kredyty spłacać, okazało się że budżet państwa jest pusty. W wyniku kryzysu finansowego lat 1980-82, którego efekty spotęgowały sankcje państw zachodnich jako reakcji na wprowadzenie stanu wojennego, polski PKB obniżył się o ok. 15%. Jako efekt pozytywny lat 80-tych można jedynie wskazać to, że znaczna część rodaków wyzbyła się złudzeń, że ktokolwiek pomoże im w poprawie statusu materialnego i zaczęła rozglądać się za możliwościami rozkręcenia własnego biznesu (co wkrótce okazało się możliwe).
Lata po PRL
Jak pamiętamy, w latach 1950-89 nastąpiło znaczne przyspieszenie wzrostu przeciętnego polskiego PKB. Przyspieszenie wzrostu w Zachodniej Europie było jednak jeszcze silniejsze, skutkiem czego relacja polskiego do zachodnioeuropejskiego PKB spadła do około 30% w roku 1989. To jest dopiero rzeczywisty bilans gospodarki komunistycznej: wzrost gospodarczy oczywiście wówczas następował, był to jednak wzrost niższy niż w gospodarkach rynkowych (choć propagandowe statystyki mówiły co innego). Jeszcze smutniej wygląda ten bilans w zestawieniu z gospodarkami zachodnioeuropejskimi startującymi około roku 1950 z podobnego do Polski poziomu rozwoju: przeciętny polski PKB w roku 1950 był bliski hiszpańskiemu, a w 40 lat później już dwuipółkrotnie niższy.
Powrót przez gospodarkę Polski na ścieżkę wzrostu nastąpiło dopiero w latach 90-tych. Wtedy o decyzjach konsumentów i producentów przestał decydować „centralny planista”, a zaczęły prawa rynku. Ten okres wzrostu rozpoczął się jednak od transformacyjnej recesji (1990-1991). Po około 10% spadku, odzwierciedlającym zresztą po części eliminację zbędnej produkcji której na normalnym rynku nikt nie chciał kupić, polski PKB zaczął rosnąć w tempie szybszym, niż kiedykolwiek w przeszłości, doprowadzając do poziomu 7000 USD per capita (nominalnie) w 2000 roku.
*) Wykres autorstwa Marcina Michalskiego opublikowany na łamach historiami.pl
W sprawach związanych z prawem pracy pomoże Adwokat Rybnik ul. Rynek 15.